czwartek, 29 września 2016

Joanna Sá & Luis Jose Martins "Almost a Song" Shhpuma Records 2016, SHH004

Joana Sá & Luis Jose Martins "Almost a Song" Shhpuma Records 2016, SHH004
Czy można dzisiaj nagrywać w pełni otwartą muzykę? Gdzie rytmika, melodia, tempo pozostaje czymś niedookreślonym? Ciągle niezdefiniowanym? Niezamkniętym? Taką właśnie próbę podejmuje dwójka portugalskich improwizatorów: pianistka Joana Sá oraz grający na klasycznej gitarze Luis Jose Martins.

Przy tym to są ich nominalne instrumenty, bowiem oboje wykorzystują jeszcze całe mnóstwo drobnych instrumentów, przedmiotów i zabawek które po części poszerzają sonorystyczne właściwości ich instrumentów, po części natomiast generują same całe może drobnych dźwięków i brzmień. To muzyka momentami melancholijna, nastrojowa, momentami niezwykle gęsta i buzująca gwałtownymi emocjami, a równocześnie płynąca niczym niepowstrzymany, nie do końca uporządkowany potok dźwięków. Czasami zapętlony, natrętnie powracający do jakiś motywów, czasami toczący się z iście wariacką prędkością. Swoisty - dźwiękowy - strumień świadomości. I tak jak w przypadku swego literackiego odpowiednika - niezwykle starannie zakomponowany. 

W przypadku tego nagrania nie możemy jednak mówić o czystej improwizacji, bowiem, przynajmniej część zebranych tu kompozycji istnieje w szczątkowym zapisie - czy to jako zapis struktury, w formie partytur wizualnych, bądź też komponowanych motywów - tematami nazwać bym się tego nie odważył. To współczesna muzyka mocno odwołująca się do minimalizmu, ale będąca też próbą - w moim odczuciu udaną - zmierzenia się z otwartym dziełem sztuki.
autor: Łukasz Bendycki

Joanna Sá: piano, toy piano, celesta, percussions & electronics
Luís José Martins: classical guitar, percussions & electronics

1. Cantiga de Amor
2. Rock em Setembro
3. Cantiga, partindo-se
4. Die wahnsinnige Forelle
5. presque Sarabande – quasi una fantasia

płyta do nabycia na multikulti.com


środa, 28 września 2016

Omri Hason / Kadim / Maarten Meddens "Shati", Double Moon Records 2007, DMCHR71508

Omri Hason / Kadim / Maarten Meddens "Shati", Double Moon Records 2007, DMCHR71508
Niewiele jest nagrań, które w bezpośredni sposób wywiedzione są z tradycji muzykantów z Jemenu. Ten leżący na skrzyżowaniu starożytnych szlaków handlowych, wiodących z Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji teren, przez wieki był tętniącym życiem, obfitującym w bogate życie artystyczne i naukowe światem. Legendarne królestwo Saby, które istniało przez 14 wieków od ok. 1000 roku p.n.e., było kwitnącą monarchią już w czasach Starego Testamentu.

Perkusjonista Omri Hason, który co prawda urodził się w Izraelu, jest potomkiem jemeńskich emigrantów. Jego pochodzący z Jemenu przodkowie zaszczepili w nim muzyczną wrażliwość i przywiązanie do tradycji. Od najmłodszych lat grał na Darbuce, bliskowschodnim bębnie kielichowym, później sięgnął do innych instrumentów, ze szczególnym uwzględnieniem bębna obręczowego, który w kulturze Bliskiego Wschodu zajmuje szczególną pozycję. Jest dzisiaj jednym z wielkich wirtuozów gry na frame drum.

Do płyty pod "kulinarnym" tytułem "Shati" zaprosił muzyków z różnych kultur. Spotykamy tutaj indyjskiego instrumentalistę Ramesha Shothama, węgierskiego skrzypka Zoltána Lantosa, indyjską śpiewaczkę Sandhya'ę Sanjana i gościnnie, grającego na organach Fendera holenderskiego muzyka Maartena Meddensa.

Dla tradycjonalistów, takie powiązanie może być nazbyt kontrowersyjne, jednak mamy tutaj do czynienia z żywą tradycją, uczestniczymy w świadomym powrocie do tego, co podstawowe. Fundamentem i motorem nagrania jest charakterystyczne brzmienie bębna obręczowego, który niczym bicie serca wyznacza tętno, tej wywiedzionej z kontemplacji muzyki. Niespieszna muzyczna opowieść jest głęboko przemyślana, wręcz mistyczna, pokazująca obce naszej naturze rozumienie czasu, operująca brzmieniem na pograniczu niuansu, subtelności, szeptu.

Na "Shati" odnajdujemy jedność wydawałoby się zupełnie odrębnych muzycznych kultur i tradycji.
autor: Jacek Palczewski

Sandhya Sanjana: vocal
Zoltán Lantos: violin, tarangini
Ramesh Shotham: South Indian percussion, pentajon
Omri Hason: Middle Eastern percussion, hang

special guest:
Maarten Meddens: Fender Rhodes


1. Shati
2. La Serena
3. Hangama
4. Midnight Dance
5. Coffee
6. Si Verias
7. Shiva
8. Zedd And The Mouse
9. Funky Pasha


płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 26 września 2016

Parque "The Earworm Versions" Shhpuma Records 2013, SHH003

Parque "The Earworm Versions" Shhpuma Records 2013, SHH003
"Parque" to projekt interdyscyplinarnego artysty Ricardo Jacinto powstały w kooperacji ze znakomitymi instrumentalistami - saksofonistą Nuno Torresem, grającym na melodice oraz perkusjonaliach Nuno Morao, wibrafonistą Joao Pinheiro, perkusistą Dino Recio i oraz odpowiadającym za elektroniczne brzmienia André Sierem. Sam lider - w warstwie dźwiękowej - gra na wiolonczeli i perkusjonaliach.

Projekt ten powstał jako instalacja zbudowana festiwal Culturgest w Lizbonie w 2008 roku, łącząca w jedno architekturę, rzeźbę i muzykę. Wszystkie perkusyjne brzmienia które słychać w tej muzyce wydobywane są właśnie z elementów tej instalacji, a samo brzmienie instrumentów modyfikowane jest poprzez jej akustyczne właściwości, tak, że przestrzeń i wypełniające ją elementy instalacyjne jest jakby dodatkowym, świadomie przez twórców wykorzystywanym instrumentarium. I odgrywa w muzyce niebagatelną rolę.

To jest częściowo komponowana, częściowo improwizowana muzyka zamkniętej, stworzonej tylko w tym celu przestrzeni. Pełnię jej akustycznych właściwości można by odkryć tylko na żywo, uczestnicząc w koncercie, bo w zależności od miejsca w którym słuchało się muzyki mogła brzmieć ona zupełnie inaczej. Tak więc musimy mieć świadomość, że płytowa rejestracja jest tylko jedną z możliwości brzmienia tej muzyki, najbardziej neutralną - jak zapewniają twórcy.

Jest w tej muzycy - niczym w pamiętnych dla mnie produkcjach Sylvie Chenard z cyklu "Ocean" dla kanadyjskiej Ambiance Magnetique - niezwykłe tchnienie przestrzeni i oddech będący swoistą formą postindustrialnej melancholii. I właśnie tak, jako południową, ale i zdecydowanie bardziej współczesną, mniej czułostkową wersję improwizacji tę muzykę odbieram. To nie jazz, a muzyka współczesna łącząca w jedno wiele elementów muzyka. Niezwykle spójna i - przynajmniej dla mnie - frapująca w swoim wyrazie. Piękna!
autor: Łukasz Bendycki


Nuno Torres: alto saxophone
Ricardo Jacinto: cello, percussion
Nuno Morao: percussion, melodica
Joao Pinheiro: percussion, vibraphone 
Dino Récio: percussion
André Sier: electronics

PEÇA DE EMBALAR (tracks 1–3)
Percussion in suspended mirrors (as gongs), cello, alto saxophone and electronics

OS (4–8)
Percussion in tuned suspended mirros, cello, alto saxophone, cymbals, electronics and
recorded voice

ATRASO (9–11)
Pendular speaker, cello, alto saxophone, melodica, vibraphone and percussion



płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 24 września 2016

Illtet [Mike Ladd / Jeff Parker / HPRIZM / High Priest / Tyshawn Sorey] "Gain" [Vinyl 1LP+download], Rogue ART 2016, ROG0064

Illtet [Mike Ladd / Jeff Parker / HPRIZM / High Priest / Tyshawn Sorey] "Gain" [Vinyl 1LP+download], Rogue ART 2016, ROG0064
Illtet to płyta która naprawdę potrafi zadziwić. Powstała troszkę jako kontynuacja projektów realizowanych przez pochodzącego z Nowego Yorku poetę i muzyka Mike'a Ladda dla wytwórni Pi Recordings, zwłaszcza ostatniego, zrealizowanego we współpracy z pianistą Vijay'em Iyerem "Holding It Down: The Veterans’ Dreams Project". Tym razem płyta nie ma jednak tak spójnego przesłania, jak tamten, dedykowany wojennym weteranom projekt, za to w warstwie czysto muzycznej wymyka się ona wszelkim szufladkom.

Kunsztu i wizjonerstwa instrumentalistom nie brakuje. Tyshawn Sorey mimo młodego wieku, dzięki współpracy z Johnem Zornem, Vijay'em Iyerem, Anthonym Braxtonem dał się już poznać jako muzyk z jazzu się wywodzący, ale bardzo otwarty na wszelkie awangardowe eksperymenty i doświadczenia. Chicagowski gitarzysta Jeff Parker (Isotope 217, Tortoise, Powerhouse Sound, ale też Ernest Dawkins New Horizons Ensemble) to prawdziwa gwiazda rockowej, postrockowej i jazzowej sceny, ale uczestniczący od czasu do czasu w rozmaitych awangardowych projektach. High Priest a/k/a HPrizm był do czasu tego nagrania postacią zupełnie mi nieznaną, ale to prawdziwy szaman psychodelicznych, analogowych syntezator i różnych dziwnych urządzeń elektronicznych na których odprawia swoje szamańskie gusła. No i Mike Ladd, tutaj będący nie tylko wokalistą i improwizującym poetą, ale także operującym w świecie dźwiękowej elektroniki i syntezatorów artystą.

Muzyka, poza improwizacją i muzycznymi doświadczeniami twórców, nie ma z jazzem wiele wspólnego. Bliżej jej do elektroniki i rocka czy może post rocka. Są tutaj utwory czysto instrumentalne; są takie, gdzie Ladd, deklamuje i improwizuje swoją poezję; są też takie które śmiało można uznać za piosenki ("Gain"). Ale jest w całym tym konglomeracie kosmicznych dźwięków i mikrodźwięków też niezwykły, unikatowy magnetyzm gitary Jeffa Parkera. To jest właśnie największy atut tego projektu - owo zawieszenie dźwięków Parkera w mocnym, gęstym elektronicznym i psychodeliczno-kosmicznym sosie, wsparcie delikatną perkusją Soreya jest cudowne i niezwykłe jednocześnie. A dodatkowo Ladd – jako raper, czy też melodeklamujący piosenkarz - ma w głosie taką charyzmę i emocje, że do tego nagrania – mimo, iż opis może być cokolwiek odpychający - można powracać po wielokroć.

Unikatowe brzmienie i muzyka zupełnie wymykająca się szufladkom. Dla mnie - bomba!"
autor: Marek Zając

Mike Ladd: voice, synthesiser
Jeff Parker: electric guitar
HPRIZM/High Priest: moog, voice, synthesiser
Tyshawn Sorey: drums, trombone, rhodes

Side A:
1. Lightering (5:01)
2. Look Back'08 (4:11)
3. Market Crash (6:04)
4. Andy (6:53)

Side B:
1. Gain (5:52)
2. HP One (6:24)
3. Raise The Bar (3:32)
4. Rome (9:45)



płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 23 września 2016

David Friesen / Glen Moore "Bactrian" Origin Records 2016, ORIGIN82704

David Friesen / Glen Moore "Bactrian" Origin Records 2016, ORIGIN82704
To jedna z najbardziej niezwykłych płyt tego roku! Dwójka legendarnych jazzmanów ostatniego półwiecza, pomimo tego, a może właśnie dlatego, że grają na tym samym instrumencie, weszli do studia i nagrali bardzo osobisty, intymny wręcz album, który z pewnością będzie dla fanów obu panów fonograficznym skarbem. David Friesen i Glen Moore, bo o nich mowa, od wielu już lat sprawiają swoją grą radość fanom akustycznego, wysmakowanego jazzu.

Glen Moore, po odejściu z zespołu Oregon, który zakładał w roku 1970 z Ralphem Townerem, Paulem McCandlessem i Collinem Wallcottem, ma więcej czasu na realizowanie własnych projektów. Kontrabasista współpracował z szeroką gamą instrumentalistów: Zoot Sims i Elvin Jones, Bill Evans, Paul Bley, Airto Moreira, Trilok Gurtu, Michael Brecker, czy Rabih Abou-Khalil, a także z licznymi wokalistami: Taj Mahal, Jim Morrison, czy Lorenna McKennit. Występował z orkiestrami symfonicznymi i grupą Kronos Quartet. Nagrywał również z poczytnymi poetami, w ramach projektu Mountain Writers Center. Wśród tych wszystkich współpracy, miał również przygodę z polskim skrzypkiem Zbigniewem Seifertem. W 1979 ukazał się album "Introducing Glen Moore", na który składały się kompozycje Glenna Moora. Warto przypomnieć słowa Moore'a o Seifercie „Był geniuszem. Miał taką samą zdolność wydobywania najlepszych cech z towarzyszących mu muzyków jak Miles Davis. Kiedy pojawiał się na scenie zespół zmieniał się i każdy z muzyków grał wspaniale, jakby czuł, że ktoś wielki jest na scenie, jakby sam Bóg tam był".

Drugim sprawcą tej znakomitej płyty jest David Friesen, amerykański kontrabasista, który ma na koncie współpracę z takimi wykonawcami jak Sam Rivers, Chick Corea, Michael Brecker, Stan Getz, Joe Henderson, Elvin Jones, Woody Shaw, Dexter Gordon, Kenny Garrett oraz Dizzy Gillespie. W Polsce zapraszany bywał przez Leszka Możdżera, Piotra Wojtasika czy Krzysztofa Popka.

Jak zabrzmi ten niezwykły muzyczny dialog dwóch kontrabasistów?

Po pierwsze, nie tylko kontrabasistów, ale także pianistów. Niewielu pewnie wie, że Glenn Moore Zaczynał edukację właśnie od fortepianu. Po drugie obaj muzycy nie tylko dialogują, oni opowiadają, dlatego muzyczną frazę częściej wieńczą znakiem zapytania niż kropką. Zdarza im się przekraczać granice dźwięku, wszystkie niuanse instrumentalnego artyzmu podporządkowane zostały tutaj jednemu celowi - opowiedzieć to, co przekracza możliwości ludzkiego języka. Po trzecie w końcu, muzycy nie silą się na kreowanie sztucznego świata, nie tworzą teatru, z wielką czułością dla każdego dźwięku, podążają za intymną opowieścią, której trudno się oprzeć.
Świetnie ułożona i dojrzała płyta!
autor: Mateusz Matyjak

David Friesen: hemage bass, piano 
Glen Moore: acoustic bass, piano

1. Still Waters
2. Free Play
3. Hoe Down
4. Soft as Silk
5. Caravan
6. Return
7. Seam Line
8. Time and Time Again / Brilliant Heart
9. Summer Time
10. Kontrast
11. The Bactrian



płyta do nabycia na multikulti.com

czwartek, 22 września 2016

Jitter "Jitter" [Vinyl 1LP], Barefoot Records 2016, BFREC044LP

Jitter "Jitter" [Vinyl 1LP], Barefoot Records 2016, BFREC044LP
Jitter to szwedzko-duńskie trio wywodzące się ze skandynawskiej sceny free improv. Cała trójka - grający na klarnetach i saksofonach Sture Ericson, kontrabasista Adam Pultz Melbye oraz gitarzysta Anders Lindjo - nie jest bardzo znana z traktowania swych instrumentów z wielką delikatność i w bardzo tradycyjny sposób. Wprost przeciwnie - w ich graniu od zawsze pełno jest brudów, sonorystycznych warknięć i zgrzytów, nieczystych beknięć i eksperymentów dźwiękowych. Teraz również tego nie braknie. Ale też jak mało kto potrafią oni z tych przypadkowych - wydawałoby się - dźwięków budować prawdziwą zoną harmonię. Warto sięgnąć choćby i po te udostępnione przez nich na rozmaitych streamingowych serwisach fragmenty by przekonać się, ile dzieje się w muzyce tria i w jaki sposób tworzą oni strukturę i gęstą fakturę swoich zbiorowych improwizacji.

To nagranie to także świetny przykład, jak wciągającą przygodą może być muzyka improwizowana, ale też jak wielką kreatywnością trzeba się wykazać by przez czterdzieści minut przykuć uwagę słuchacza. A Jitterowi - gdy słucham tej płyty, mam wrażenie - przychodzi to z dużą łatwością. I chociaż to muzyka wymagająca trudu skupienia - sięgnijcie choćby po te krótkie fragmenty. Polecam bardzo.
autor: Józef Paprocki

Jitter:
Sture Ericson: reeds
Adam Pultz Melbye: double bass
Anders Lindsjö: guitar

1. Rit
2. Tji
3. It
4. Jet
5. Er
6. Ret
7. Ett
8. Et
9. Tit
10. Ritt


płyta do nabycia na multikutli.com

wtorek, 20 września 2016

Anthony Braxton & Italian Instabile Orchestra "Creative Orchestra (Bolzano) 2007" Rai Trade 2007, RTPJ0013

Anthony Braxton & Italian Instabile Orchestra "Creative Orchestra (Bolzano) 2007" Rai Trade 2007, RTPJ0013
Jednymi z najbardziej niesamowitych nagrań dużych, by nie powiedzieć "wielkich" składów, gdy mówimy o muzyce awangardowej są nagrania Creative Orchestra Anthony'ego Braxtona z roku 1976. Najpierw ukazał się album studyjny, wydany przez wytwórnię Arista (nie tak dawno wznowiony na kompakcie w wytwórni Mosaic, w ośmiopłytowym boxie), a kilka lat później koncertowe nagranie w wytwórni HatArt. Braxton z różnych powodów na lata zarzucił ten projekt, ale nie tak znów dawno udało mu się do niego powrócić i dzięki temu mamy okazję radować się albumem zarejestrowanym w 2007 roku.

Wtedy to, podczas festiwalu Jazz Alto Adige w Bolzano we Włoszech, poprowadził on siedemnastoosobowy skład Italian Instabile Orchestra. Pewnie jednym z powodów tak długiego zawieszenia tego projektu były powody ekonomiczne - niełatwo bowiem zebrać duży skład wybitnych instrumentalistów i popracować z nimi przez dłuższy czas. Bo tylko taki sposób realizacji projektu ma sens - to nie może być jednorazowe spotkanie i koncert, bo muzyka - chociaż w pewnej mierze improwizowana - nie ma takiego spontanicznego charakteru, a koncepcje filozoficzne i muzykologiczne Braxtona wymagają po prostu czasu i wspólnego grania. Tutaj ten czas mógł być krótszy - dostał bowiem zgrany aparat wykonawczy świetnych instrumentalistów, którzy pracują z sobą w Italian Instabile (ale i w niezliczonych małych projektach) od wielu, wielu lat. Mają też w dorobku liczne nagrania pod kierunkiem Gianluigi Trovesiego i Cecila Taylora.

Braxton na potrzeby tego spotkania powrócił raz jeszcze do utworów z lat siedemdziesiątych - kompozycji nr 63 oraz 59. "Composition no 63" - jak wyjaśnił sam Braxton - może być grana w dowolnym składzie i trwać od dziesięciu minut do dziesięciu dni (o ile mi wiadomo tej dłuższej formy nie udało mu się zrealizować). Na płycie znajdziemy jej niesamowitą, zwartą 14 i pół minutową wersję. "Composition no 59" opisana jest jako dynamiczny, ekspansywny utwór, "rozszerzający się na platformie konstrukcji dźwiękowych (oraz stanów istnienia) na potrzeby twórczych poszukiwań dźwięku i brzmienia", a główne inspiracje to "post-Stockhausenowska oraz wywiedziona z AACM-u dynamika strukturalna". Dwie dalsze kompozycje pochodzą z późniejszych okresów jego twórczości - w 1979 roku powstała ta numer 99, zawiła i skomplikowana, pełna dynamicznych wstawek rytmicznych. Natomiast kompozycja 164 po raz pierwszy pojawiła się na albumie "4 (Ensemble) Compositions 1992".

Album jest dowodem żywotności idei Braxtona i kreatywności ich, jak też możliwości jakie one dają. Cały, niezwykły siedemnastoosobowy big-band zdaje się być jednym organizmem, połączonym i unoszonym twórczym entuzjazmem lidera, jego wizją i precyzją. Lubię włoski free jazz, ale tak grających muzyków ze słonecznej Italii nigdy nie słyszałem. Znakomity album, słuchając którego 69 minut (tyle trwa) zdaje się tylko chwilką. Koniecznie!
autor: Marek Zając

Antony Braxton: alto and sopranino saxophones
Gianluigi Trovesi: reeds
Daniele Cavallanti: reeds
Carlo Actis Dato: reeds
Eugenio Colombo: reeds
Pino Minafra: trombones
Alberto Mandarini: trombones
Guido Tramontana: trombones
Lauro Rossi: trombones
Martin Damiani: strings
Umberto Petrin: piano
Giovanni Maier: bass
Vencenzo Mazzone: drums
Tiziano Tononi: drums

1. Composition No. 63
2. Composition No. 92, part 1
3. Composition No. 164, part 1
4. Composition No. 92, part 2
5. Composition No. 164, part 2
6. Composition No. 59

płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 17 września 2016

Flamingo "Flamingo" Barefoot Records 2016, BFREC045LP

Flamingo "Flamingo" Barefoot Records 2016, BFREC045LP
Pod nazwą Flamingo skrywa się trzech znakomitych, chociaż nie bardzo znanych instrumentalistów - Chris Heenan, Adam Pultz Melby, Christian Windfeld. Skład instrumentów nie jest jednak "codzienny", bo obok dosyć tradycyjnej sekcji rytmicznej kontrabas (Melby) – perkusja (Windfeld) trzecim instrument jest klarnet kontrabasowy (Heenan). Ten znany z nagrań choćby Anthony'ego Braxtona i Roscoe Mitchella (a w Polsce grywa na nim choćby Michał Górczyński) instrument, ma charakterystyczny, niski, chrapliwy dźwięk, ale także dosyć ograniczoną dynamikę i skalę brzmienia.

Trio Flamingo próbuje w swym brzmieniu badać możliwoścći brzmieniowe takiego zestawu instrumentalnego, eksperymentuje z teksturą, dynamiką, często sięga po odwołania do minimalizmu. Ale cały czas w ramach improwizacji stara się nie zapominać o budowaniu harmonii, a balansując w okolicach progu słuchalności buduje melancholijno-poetycką przestrzeń brzmieniową. Taki sposób budowania dźwiękowej struktury, nadaje nieco ilustracyjny charakter muzyce trio. I nie jest to spostrzeżenie bezzasadne bowiem pracując w Danii i Niemczech muzycy zespołu angażowali się w rozmaite projekty interdyscyplinarne, dosyć odległe od prostej działalności koncertowej.

Improwizowana muzyka tria broni się jednak sama świetnie i potrzeba tylko chwili czasu i odrobiny skupienia by zagłębić się nią na dłużej. I bez reszty.
autor: Marek Zając

Flamingo:
Chris Heenan: contrabass clarinet
Adam Pultz Melbye: double bass
Christian Windfeld: snare drum and objects

1. Life is nothing but trading smells
2. Stepchild of living languages
3. The void beneath
4. Horizonal fold
5. Attention Filter


płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 16 września 2016

Larry Ochs "The Fictive Five" Tzadik 2015, TZ4012

Larry Ochs "The Fictive Five" Tzadik 2015, TZ4012

Jeden z członków-założycieli słynnego zespołu Rova Saxophone Quartet, Larry Ochs, po raz chyba pierwszy wydaje autorski album w wytwórni Johna Zorna - nowojorskim Tzadiku. Sam kojarzony jest przede wszystkich z saksofonowym kwartetem, ale ma na koncie udział w wielu innych projektach także (Room, What We Live, Glenn Spearman Double Trio, John Lindberg Ensemble; Frith, Masaoka oraz Ochs aka Maybe Monday; Peggy Lee, Miya Masaoka, Ochs Trio, KIHNOUA) oraz długoletnią współpracę - tak koncertową jak i nagraniową - z najważniejszymi muzykami awangardowej sceny jazzowej po obu stronach oceanu - Stevem Lacym, Fredem Frithem, Wadadą Leo Smithem, Georgem Lewisem, Johnem Zornem, Derekiem Bailey, Lawrencem 'Butchem' Morrisem, Davem Douglasem, Barrym Guy‘em, Henrym Kaiserem czy Anthonym Braxtonem, jak i muzyki współczesnej - Terrym Riley, Alvinem Curran, Joan Jeanrenaud. Tym razem jednak, bez wielkich sław jazzowej awangardy, nagrał fenomenalny album zapraszając do współpracy najlepszych muzyków związanych ze sceną nowojorską młodego pokolenia.

Jak sam mówi komponuje on utwory improwizowane. Pisze bardzo szkicowe kompozycje - czasem jest to tylko notacja struktury utworu - które wraz z partnerami wypełniają i rozwijają w swobodnej, nieskrępowanej, fantastycznej i uduchowionej podróży. W jego odczuciu - jak sam pisze o tej płycie - ma ona raczej ilustracyjno-narracyjny, niż intelektualny, charakter. Poszczególne kompozycje dedykowane są ludziom z kinem związanym - Wendersowi, Reichardtowi, czy Williamowi Kentridge'owi) - stąd też taka, a nie inna sugestia kompozytora i instrumentalisty. Sam Ochs zastanawia się także jak mogą biec myśli odbiorcy i jest ciekaw odczuć i skojarzeń. By podkreślić jeszcze ten emocjonalny styl granie i improwizacji - odrzuca tutaj wszelkie systemy kierowania improwizacją poszczególnych muzyków i pozostawia im zupełnie wolną rękę tak, by nie krępować i ich wyobraźni.

Efekt jest cudownie przejrzysty i esencjonalny, uduchowiony, ale i wyciszony równocześnie. Wspaniałe sola i dialogi łączą się w spójną i zwartą całość mimo rozbudowanej formy poszczególnych utworów. Piękny, piękny album.
autor: Marek Zając

Harris Eisenstadt: drums
Ken Filiano: bass
Pascal Niggenkemper: bass
Larry Ochs: tenor saxophone, sopranino saxophones
Nate Wooley: trumpet

1. Similitude (for Wim Wenders)
2. A Marked Refraction
3. By Any Other Name (for William Kentridge)
4. Translucent (for Kelly Reichardt)

płyta do nabycia na multikulti.com

środa, 14 września 2016

Switchback [Mars Williams / Wacław Zimpel / Hilliard Greene / Klaus Kugel] "Live in Ukraine" Multikulti Project 2016, MPI035

Switchback [Mars Williams / Wacław Zimpel / Hilliard Greene / Klaus Kugel] "Live in Ukraine" Multikulti Project 2016, MPI035
Drugi album międzynarodowego kwartetu Switchback znów przynosi muzykę nagraną na żywo. Tym razem materiał ten zarejestrowany został na Ukrainie, w Zaporożu, w Domu Kultury Metalurgom, gdzie Mars Williams, Wacław Wimpel, Hilliard Greene i Klaus Kugel gościli 20 kwietnia 2015 roku.

Czas i wspólne granie cudownie służy temu kwartetowi. Na tym albumie odnaleźć można to, co tak bardzo zauroczyło słuchaczy na pierwszej płycie zespołu - jest tu free jazz, motywy folkowe, wątki współczesnej muzyki klasycznej, ale też mocne, zdecydowane groove’y. No i „dramaturgia budowana jest na zasadzie ciągłych, powtarzających się kontrastów”. Jest szaleństwo, ale też medytacja, namysł nad dźwiękiem, formą i koncepcją grania. Jest myślenie chwilą; gwałtowna, czasami konwulsyjna odpowiedź na poczynania partnerów, na pęd muzyki, harmonii, zmieniających się wciąż kolaży. Ale jest też duże szersze spojrzenie – pamięć o formie kompozycji (poza jednym wyjątkiem – improwizowanych) i zamknięcie ich w skończoną, przemyślaną formę. Bo kształt to nie tylko rozpoczęcie i wspólne wyciszenie na końcu – to formuła rozwijania poszczególnych improwizacji, skomplikowany układów tutti, triów i duetów wyłaniających się „ad hoc” z pełnego składu zespołu, to nie tylko następstwo solówek. To także narracja, rozgrywający się przed uszami słuchaczy emocjonalny dramat, który tutaj, na tym albumie, udaje się muzykom wznieść na kolejny, wcześniej niedostępny poziom.

Do tego wszystkiego słychać w tej muzyce wolność kreacji i śmiałość wypowiedzi, jest wielka, pozytywna energia generowana przez nich w każdej frazie i dźwięku, jest w końcu niezwykłą erudycja i wspaniała czujność na każdą zmianę w dźwiękowej wypowiedzi partnera. To właśnie sprawia, że łatwość tworzenia harmonii i przejrzystość muzyki kwartetu jest na tym albumie doprawdy unikatowa, a w cudowny sposób ukazuje to jedyny utwór w którym temat zaczerpnięty został z ukraińskiej muzyki tradycyjnej, a nie jest wynikiem improwizacji Marsa Williama, Wacława Wimple, Hilliarda Grena oraz Klausa Kugela. Przepojona smutkiem i bolesną tęsknotą „Pływie Kacza” jest znakomitym wyciszeniem i przepiękną codą, przysłowiową „wisienką na torcie”.

Drugi album Switchback jest w moim wrażeniu nieco bardziej ascetyczny w sferze używanego przez muzyków instrumentarium, ale to wcale nie oznacza zubożenia muzyki, za to przydaje jej spójności – tak w formie, jak i treści. Cieszmy się tą muzyką, czekając na jesienne koncerty tego znakomitego zespołu.
autor: Marcin Jachnik

Switchback:
Mars Williams: sopranino saxophone, soprano saxophone, alto saxophone, tenor saxophone, toys 
Wacław Zimpel: alto clarinet, Bb clarinet, shrutibox
Hilliard Greene: double bass
Klaus Kugel: drums

1. There Were Houses
2. Seasoned Spontaneity
3. Substance From Shadow
4. Plywie Kacza




płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 12 września 2016

Jen Shyu "Sounds and Cries of the World" Pi Recordings 2015, PI61

Jen Shyu "Sounds and Cries of the World" Pi Recordings 2015, PI61
"Sounds and Cries of the World" to najnowszy album awangardowej wokalistki, kompozytorki, improwizatorki i instrumentalistki Jen Shyu. Ona sama opisywana jest jako "niezwykłe i unikatowe zjawisko na muzycznej scenie" (The Guardian), a jej styl łączący w sobie swobodną improwizację z rygorystycznie stosowanymi, tradycyjnymi technikami wokalnymi, które studiuje i rozwija podczas badań terenowych i współpracy w muzykami etnicznymi Azji Południowo-Wschodniej uznawany jest za "ożywczy i enigmatyczny równocześnie" (The Wall Street Journal). Wszystko to łączy z niesamowitą muzykalnością i doskonałą znajomością tak tradycji jazzu, jak i muzyki współczesnej. Najnowszy projekt jest zwieńczeniem licznych podróży na Timor Wschodni, do Indonezji (na Bali i Jawę), Tajwanu, ale i Korei Południowej.

Płyta "Sounds and Cries of the World" to album niezwykły i kameralny będący odbiciem estetyki i zainteresowań tej niezwykłej instrumentalistki i wokalistki, ale i jej badawczych dokonań, fascynujących tradycji muzycznych i objawień. Śpiewanie w języku angielskim, koreańskim, indonezyjskim i jawajski (prócz tych języków Shyu posługuje się biegle także mandaryńskim, portugalskim i hiszpańskim) sprawiają, że ciarki przechodzą słuchaczom po plecach. Każde jej słowo - chociaż go nie rozumiemy - przywodzi na myśl szereg emocji, płaczliwe tęsknoty, udręczone obrazy, które są na przemian brutalnie wyraźne i fantastycznie surrealistyczne. Pobrzmiewa tu tradycja gamelan, ale i systemy improwizacji strukturalnej, które Shyu studiowała jeszcze przed wyjazdem do Indonezji m.in. pod kierunkiem Steve'a Colemana. Niezwykle sugestywnie brzmi trąbka Ambrose Akinmusire i partie altowiolisty Mata Maneri, basista Thomas Morgan wnosi skandynawska melancholię i zadumę, a perkusista Dan Weiss osadza muzykę bardziej w tradycji klasycznej, współczesnej muzyki komponowanej niż jazzu. Do tego ostatniego najsilniej odwołuje się Akinmusire, kojarzony przecież z wytwórnią Blue Note i mainstreamowym jazzem.

Większość tematów to oryginalne kompozycje Shyu - tylko do trzech utworów zaczerpnęła tematy z muzyki etnicznej. Dramatycznie niezwykle silne, często przerażająco pełne tęsknoty i smutku kompozycje, to genialna destylacja rytualnej muzyki tradycyjnej i moc udręczonego głosu zniewolonych ludzi, których spotykała podczas swoich podróży. Ale jest tu i piękno, jako immanentna część tak ludzkiego ducha, jak i fascynującej natury tamtej części świata.

Cudowna i przejmująca smutkiem podróż w gronie niezwykłych wykonawców - płyta jakich niewiele pod każdym względem. Doskonałe nagranie!
autor: Waldemar Koński

Ambrose Akinmusire: trumpet 
Dan Weiss: drums
Jen Shyu: gat kim, gayageum, ggwaenggwari, kemanak, vocals, piano
Thomas Morgan: double bass
Mat Maneri: viola

1. Song of Kwan Wen 3:23
2. Bloom’s Mouth Rushed In 5:34
3. Mother of Time 8:22
4. Moxa 3:36
5. Aku Yang Lahir Dari Air Mata | Bawa Sida Asih 6:41
6. Para Pembakar Ombak 7:59
7. She Held Fire 3:45
8. Rai Nakukun Ba Dadauk Ona 5:41
9. Song for Naldo 9:49
10. Thoughts of Light and Freedom 6:16


płyta do nabycia na multikulti.com

sobota, 10 września 2016

Whit Dickey / Kirk Knuffke "Fierce Silence", Clean Feed 2016, CF376

Whit Dickey / Kirk Knuffke "Fierce Silence", Clean Feed 2016, CF376
Jeśli wyobrażasz sobie jak brzmi muzyka na nowej płycie opierając się na poprzednich dziełach wykonawców, to to nagranie powinno ciebie zaskoczyć. Podobnie - jeżeli postrzegasz free jazz jako podgatunek pełen furii i energii, któremu nieobce są dysonanse, zgiełkliwe trzaski i energetyczne pasaże. To nagranie jest zupełnie i sięga do zgoła odmiennych wzorców.

Kornecista Kirk Knuffke oraz perkusista Whit Dickey postanowili sięgnąć do wzorców w postaci zbiorów jazzowych ballad obecnych w tej muzyce niemal od czasu powstania gatunku. Jednak postanowili nie tyle sięgnąć do standardów czy napisać nowe, nostalgiczne tematy, ale po prostu wejść do studia i improwizować właśnie w duchu "ballads & blues". I może właśnie dlatego to album zupełnie odmienny, od tego, do czego przyzwyczaili nas obaj wykonawcy. Timing tu jest bardzo niespieszny, powolny, a poszczególne improwizacje tchną spokojem, niemal melancholią. Bardzo dużo w tej muzyce przestrzeni, oddechu i spokoju, ale to wszak wcale nie musi oznaczać braku kreatywności czy skumulowanej energii. Te elementy to chyba skutek wewnętrznego skupienia twórcy a tego - obu improwizatorom - naprawdę niebrakuje i słychać to wyraźnie tak w poszczególnych, pełnych namysłu frazach, jak i cudownie kształtowanych dźwiękach owocujących ostatecznie świetnym brzmieniem całego albumu. Piękna, pełna spokoju płyta!
autor: Marek Zając

Whit Dickey: drums
Kirk Knuffke: cornet

1. The Calling - 5:38
2. Fierce Silence - 3:26
3. Step Back - 5:14
4. Stalker - 3:57
5. Lodestar - 4:31
6. Quarry - - 6:59
7. Bone - 4:45
8. Legba’s Dance - 5:12
9. Leave It To The Wind
10. Ashes - 3:13


płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 9 września 2016

Carate Urio Orchestra [Joachim Badenhorst / Eirikur Orri Olaffson / Sean Caprio / Brice Soniano / Pascal Niggenkemper / Frantz Loriot / Nico Roig] "Ljubljana" Clean Feed 2016, CF382

Carate Urio Orchestra [Joachim Badenhorst / Eirikur Orri Olaffson / Sean Caprio / Brice Soniano / Pascal Niggenkemper / Frantz Loriot / Nico Roig] "Ljubljana" Clean Feed 2016, CF382
Chociaż Carate Urio Orkiestra nie jest tak naprawdę dużym zespołem, ani tym bardziej orkiestrą, to jednak może tak brzmieć. Nominalnie grupa ta funkcjonuje jako septet: Joachimem Badenhorst gra na instrumentach stroikowych (klarnetach i tenorowym saksofonie), Eirikur Orri Olaffson - na trąbce i generuje elektroniczne brzmienia, Sean Caprio gra na perkusji i gitarze, Brice Soniano oraz Pascal Niggenkemper to basiści, Frantz Loriot - altówka oraz Nico Roig na gitarze. Dodatkowo każdy z instrumentalistów może śpiewać, albo też artykułować głosem partie w poszczególnych utworach.

Płyta ta, zarejestrowana na żywo podczas Lubljana Jazz Festival w Słowenii w 2015 roku zaczyna się od bardzo dynamicznego, mocnego akcentu. To właśnie w "Winterthur / Accords dans l'Air" zespół daje prawdziwy popis swoich brzmieniowych możliwości. Tutaj to prawdziwy bigband, a i sama kompozycja pełna w początkowej fazie dynamiki ukazuje świadome sięganie to tej tradycji. Ale potem muzyka się zmienia, instrumentaliści sięgają głębiej i brzmią bardziej współcześnie , gdy poruszają się po minimalistycznym świecie wolnej improwizacji ("Epic Silent"). Odwołują się do własnych doświadczeń i zainteresowań i prowadzą z tradycją nader ciekawą polemikę. Czasami odwołują się do noise'u ("Amemasu"), czasami do world music ("Chhia-Cham"). Zadziwiają, gdy nagle w ich współczesną, improwizowaną, pełną przypadkowych spotkań harmonicznych formę wchodzi wokalny sekstet, by za chwilkę znów zaskoczyć bigbandowym brzmieniem, tym razem o nieco orientalnej, ciepłej barwie ("Turning Inwards").

Dla mnie, gdy słucham tej płyty, jest to wciąż na nowo przygoda i zaskoczenie. Za każdym razem ten album zaskakuje poprzez swoją eklektyczność i porwaną narrację, i pozwala spojrzeć na muzykę zespołu w zupełnie świeży, odkrywczy sposób. Tym bardzie, że tworzą go znakomici, kreatywni instrumentaliści, którzy potrafią w tym konglomeracie znaleźć przestrzeń dla solowych czy duetowych improwizacji. Przy tym, wszystkim udaje im się uniknąć puszczania oka do słuchaczy i pastiszowego charakteru nawet tych najbardziej rozrywkowych fragmentów. "To poważna sprawa, że cała muzyka jest jednością" - zdają się powtarzać. I bardzo mi się ta jedność w wykonaniu Carate Urio Orkiestra.
autor: Marek Zając

Joachim Badenhorst: clarinet, bass clarinet, tenor saxophone
Eirikur Orri Olaffson: trumpet, electronics
Sean Caprio: drums, guitar, lead vocal on track 5
Brice Soniano: double bass
Pascal Niggenkemper: double bass
Frantz Loriot: viola, lead vocal on track 7
Nico Roig: guitar, vocal impro on track 7

1. Winterthur / accords dans l'air
2. Epic silent
3. Amemasu
4. Electreiki
5. Chhia-cham
6. Turning inwards, like a glove
7. Sola ni mayagali
8. A winter light
9. Conducted
10. Vers la chute


płyta do nabycia na multikulti.com

czwartek, 8 września 2016

Christoph Stiefel Septet "Rhythm-a-tized" Challenge Records 2016, CR73418

Christoph Stiefel Septet "Rhythm-a-tized" Challenge Records 2016, CR73418
Szwajcarski pianista Christoph Stiefel zadziwia swoją wszechstronnością, rozpoczynał swoją karierę, jako muzyk Rhythm & Blues, Funk & Fusion. W 1984 roku na pięć lat trafił do zespołu Andreasa Vollenweidera, z którym koncertował w USA, Kanadzie, Europie, Australii i Japonii. Od pocz. lat 90-tych w pełni oddał się muzyce jazzowej, współpracuje z wieloma uznanymi muzykami jak Peter Erskine, Charlie Mariano, Roberto Gatto, Ernie Watts, Kevin Eubanks, Robin Eubanks, Marvin"Smitty"Smith, Ralph Moore, Brian Bromberg, Michel Benita, Ray Anderson, Marilyn Mazur, Joseph Bowie...

Ubiegłoroczna płyta "Waves", nagrana z wspaniałym norweskim saksofonistą Karlem Seglemem spotkała się z doskonałym przyjęciem wśród fanów akustycznego jazzu, pełnego norweskich fjordów i subtelnie ekspresyjnych melodii.

Tym razem audiofilska wytwórnia Challenge Records prezentuje debiutanckie nagranie jego septetu. To niejako nowy zespół, choć niezupełnie. Trzon zespołu to trio Christopha Stiefela, grające ze sobą od 10 lat. Założony cztery lata temu septet, w którego skład wchodzi czołówka szwajcarskich i niemieckich muzyków jazzowych, zniewala artystyczną erudycją. Tam, gdzie trzeba być uczuciowym - są uczuciowi, a gdzie dowcipnym - tryskają rubasznym humorem. To zmysłowością wabią słuchacza, to znów zapraszają do intelektualnej dysputy. A wszystko to czynią w sposób naturalny i niewymuszony.

Ich płytę "Rhythm-a-tized" można z powodzeniem określić podróżą w czasie bez żadnych ograniczeń, za to z wyobraźnią, której tylko pozazdrościć. Podstawą oryginalnych kompozycji Stiefela jest unikalna zmysłowości i emocjonalna ekspresja. W żywiołowym wykonaniu zespołu (słychać, że septet ma za sobą cztery lata nieustannego koncertowania), jego praca kompozytorska wywiedziona jest z doświadczenia kontemplacji, budowana z dźwięków niekoniecznie jazzowych. Tak też było na znakomitej płycie "Waves". Trzeba dużej siły woli i kultury artystycznej, by nie dać się wessać temu bogactwu stylów, form i emocji; by zapanować nad muzyczną materią. Taką równowagę odnajdujemy w wykonawstwie trębacza Bastiana Steina, saksofonisty i klarnecisty Domenica Landolfa, puzonisty Adriana Mearsa, pianisty Christopha Stiefela, basisty Arne'go Hubera, perkusisty Kevina Cheshama i wokalistki Sarah Buechi.
autor: Mateusz Krępski

Sarah Buechi: voice
Bastian Stein: trumpet
Domenic Landolf: tenor saxophone, flute 
Adrian Mears: trombone
Christoph Stiefel: piano
Arne Huber: bass
Kevin Chesham: drums
1. Bima Sakti
2. Wishes
3. Isorhythm # 2.2
4. Turning Points
5. Run!
6. Lonely Circles
7. In & Out Of Order
8. Aphel & Perihel

płyta do nabycia na multikulti.com

środa, 7 września 2016

Cortex [Thomas Johansson / Kristoffer Alberts / Ola Hoyer / Gard Nilssen] "Live in New York" Clean Feed 2016, CF381

Cortex [Thomas Johansson / Kristoffer Alberts / Ola Hoyer / Gard Nilssen] "Live in New York" Clean Feed 2016, CF381
Kwartet z altowym saksofonem, trąbką i sekcją rytmiczną, ale bez instrumentu harmonicznego wprowadzili do free jazzu (właściwie zapoczątkowali ten gatunek) Ornette Coleman z Donem Cherrym i właśnie z nich wizją muzyki konfrontowani są wszyscy ci, którzy w takim zestawieniu grają. Potem - by dobić wszystkich - pojawia się jeszcze kwartet Masada z Johnem Zornem i Davem Douglasem. I już mamy tło, na którym będziemy mówić o muzyce kwartetu Cortex.

Tak naprawdę jednak Kristoffer Alberts (saksofony - altowy i barytowy) oraz Thomas Johansson (kornet) nie mają się czego wstydzić i mogą bez fałszywej skromności zachwalać własną twórczość. Młody norweski kwartet (dochodzą do tego jeszcze grający na kontrabasie Ola Hoyer oraz perkusista Gard Nilssen) to świetny, rzetelny zespół, o znakomitym instrumentalnym przygotowaniu i mający na dodatek wizję własnej muzyki. Niezwykle energetyczny i mocny, mieszający gatunki, ale też zawsze pewnie stojący na platformie zwanej "jazz" jest jakby przeniesieniem do współczesnego świata muzyki gigantów lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Potrafią oni czerpać z hard-bopu, jak i współczesnego rocka, gładko - jak Zorn z Douglasem (otwierające płytę "Opening", ale też "Fall" mogłoby śmiało być wykonywane przez słynną Masadę) - poruszać się płynnie w rozmaitych stylistykach, a równocześnie zachować indywidualizm własnego, zespołowego brzmienia. I nic to, że po raz kolejny prezentują na płycie koncertowy materiał - w takiej formie chce się do tego zespołu powracać wciąż i wciąż. Czapki z głów, świetne granie!
autor: Józef Paprocki

Cortex:
Thomas Johansson: cornet
Kristoffer Alberts: tenor saxophone, baritone saxophone
Ola Hoyer: double bass
Gard Nilssen: drums

1. Higgs
2. Fall
3. Ghost March / Ahead

płyta do nabycia na multikulti.com

wtorek, 6 września 2016

Jeff Parker / Rob Mazurek "Some Jellyfish Live Forever" Rogue ART 2015, ROG0059

Jeff Parker / Rob Mazurek "Some Jellyfish Live Forever" Rogue ART 2015, ROG0059
Grają ze sobą wiele, wiele lat. Niektórzy mówią, że pierwszy spotkali się 1994 roku, gdy uruchomiono pracownię Chicago Underground, na piętrze, nad klubem Greem Mill w Chicago, ale spotkałem się także z opiniami, że Jeff Parker i Rob Mazurek współpracowali juz wcześniej. Jakby jednak nie patrzeć to z góra dwadzieścia lat. Współpracowali w ramach rozmaitych projektów, ale duetowy album zdecydowali się wydać po raz pierwszy.

Zdążyli w czasie tej długiej współpracy poznać się znakomicie, znają nawzajem swoje mocne i słabsze strony, znają schematy budowania fraz i architekturę dźwięków, znają nawzajem swoje inspiracje i muzyczne fascynacje, a jednak na płycie tej słychać jak bardzo wciąż potrafią siebie nawzajem zaskakiwać i jaką frajdę sprawia im granie w duecie.

Rob Mazurek zrezygnował tu z używania elektroniki, gra czystym (czasem też brudnym, ale to nie wada) akustycznym dźwiękiem. Jeff Parker gra gitarze elektrycznej i chociaż nie jest guru elektronicznych brzmień, to swój dźwięk brudzi i bardzo starannie przetwarza i moduluje. Oczywiście czasami, nie bez przerwy. Jeff Parker to mistrz nie lada i potrafi elektroniki używać z niemałym wyczuciem. Udowadniał to w Tortoise jak i chociażby w Powerhouse Sound prowadzonym przez Kena Vandermarka. Moja ocena jest odmienna jeśli chodzi o Mazurka, który o wiele bardziej przypada mi do gustu gdy gra akustycznie. I chociaż nie uważam go za wybitnego trębacza, to na pewno jest jednym z tych nielicznych muzycznych wizjonerów, którzy potrafią ideą zarazić partnerów i wykrzesać z nich na scenie o wiele więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Mazurek i Parker to dwóch cudownie uzupełniających się instrumentalistów, którzy udowadniają ta płytą, że by powstała znakomita muzyka wcale nie trzeba tak wiele. A sama płyta otwiera nową serie wydawniczą - tym razem winylową - wydawnictwa Rogue Art, która też będzie znakomitym uzupełnieniem ich imponującego i coraz bardziej pęczniejącego katalogu.
autor: Marek Zając

Jeff Parker: guitar, effects
Rob Mazurek: cornet, mutes

1. Proton Stolons (side A) (6:46)
2. Water Flower Medusa (side A) (7:31)
3. T. Dohrnii (side A) (5:02)
4. Beauty Hydroid (side B) (12:33)
5. Hydra And The Little Clones (side B) (13:14)

płyta do nabycia na multikulti.com

poniedziałek, 5 września 2016

Stirrup [Fred Lonberg-Holm / Nick Macri / Charles Rumback] "Cut" Clean 2016, CF378

Stirrup [Fred Lonberg-Holm / Nick Macri / Charles Rumback] "Cut" Clean 2016, CF378
Chicagowski wiolonczelista (na albumie także gitarzysta), improwizator i kompozytor Fred Lonberg-Holm stosunkowo mało znany jest jako lider własnych zespołów. A prowadził ich karierze niemal - choćby Valentine Trio czy Lightbox Orxhestra. Urodził się w 1962 roku, studiował w Juilliard School, a później na rozmaitych kursach prowadzonych m.in. przez Anthony'ego Braxtona, Mortona Feldmana, Bunita'ę Marcus i Pauline Oliveros. W 1995 roku przeniósł się do Chicago gdzie szybko podjął współpracę z muzykami tamtejszej sceny jazzowej i postrockowej - jest muzykiem i współtwórcą zespołów The Boxhead Ensemble, The Friction Brothers (z Michael'em Zerang'iem), The Flatlands Collective, Keefe Jackson's Fast Citizens, Joe McPhee Survival Unit III, Peter Brotzmann Chicago Tentet, Frame 4tet, Territory Band. Współpracował z wieloma czołowymi amerykańskimi i europejskimi muzykami sceny jazzowej i free improv wśród których wymienić należy: Jima Bakera, Johna Butchera, Wilberta DeJoode, Axela Doernera, Matsa Gustafssona, Charlotte Hug, Glenna Kotche, Petera Kowalda, Nicole Mitchell, Torstena Mullera, Jima O'Rourke, Jeffa Parkera, Davida Stakenasa, Bena Vida i Michaela Zeranga. Od 2004 roku aż do rozwiązania zespołu był instrumentalistą słynnego Vandermark 5.

W trio Stirrup nominalnie też nie jest liderem, ale tutaj to on faktycznie decyduje o brzmieniu zespołu. Muzyka w pełni też oddaje niezwykle szerokie spectrum zainteresowań muzycznych Lonberga-Holma obejmujących gatunki od jazzu po rock, pop, wolną improwizacji i muzyki eksperymentalną, aż do klasycznej muzyki komponowanej oraz barokowej. Ukazuje sposób postrzegania muzyki przez wiolonczelistę i jego znakomitych partnerów - basistę Nicka Macri oraz perkusistę Charlesa Rumbacka - jago jedność, z której elementów czerpać można w dowolny i jakże czasami zaskakujący sposób. To eklektyczne podejście świetnie obrazuje także historia zawodowej znajomości muzyków, którzy poznali się na próbach psychodelicznej kapeli folkowej Horse’s Ha.

Tutaj więc grają eksperymentalnie i poszukują, ale przy okazji eksplorują groove, tworzą nastrojowe harmonie i budują skomplikowane struktury. A wszystko to zanurzają jeszcze w jazzowym sosie. Tworzą ożywczą muzykę która potrafi zaskoczyć i zauroczyć jak mało co łącząc pastelowe melodie z ciężkimi brzmieniami i harmonicznym hałasem. Koniecznie!
autor: Marek Zając

Stirrup:
Fred Lonberg-Holm: cello, guitar
Nick Macri: double bass
Charles Rumback: drums

1. Sleep Comes To Everyone
2. Rodney’s Last Ride
3. Six Minutes To Montrose
4. Then Fall Fell
5. Five Ruminations
6. Who We Were
7. You May Think
8. Salt Lines
9. Domi’s Dream
10. You ’n’ Me

płyta do nabycia na multikulti.com

niedziela, 4 września 2016

Life And Others Transient Storms [Susana Santos Silva / Lotte Anker / Sten Sandell / Torbjörn Zetterberg / Jon Fält] "Life And Others Transient Storms" Clean Feed 2016, CF379

Life And Others Transient Storms [Susana Santos Silva / Lotte Anker / Sten Sandell / Torbjörn Zetterberg / Jon Fält] "Life And Others Transient Storms" Clean Feed 2016, CF379
Trębaczka Susana Santos Silva stała się w ciągu kilku ostatnich lat jednym z najważniejszych ambasadorów portugalskiego jazzu i muzyki improwizowanej we współczesnym świecie. Koncertuje i nagrywa z Joe Morrisem, Matsem Gustafssonem, Fredem Frithem, Christine Wodrascką, Matem Manerim, Craigiem Tabornem, Thomasem Morganem i Tomem Chantem, by wymienić tylko kilka. Jednak ten kwintet to zupełnie niezwykłe połączenie doświadczenia i energii młodości, rutyny i ekscytacji, nostalgii i furii. Jak sama Silva mówi to "błogosławieństwo i uroda nietrwałości, w moim życiu, w świecie i we wszystkich rzeczach, które są". I kto wie, czy nie są to najlepsze słowa opisujące muzykę zespołu, będącą ciągłym, nieprzerwanym, zamkniętym jednak w dwóch stosunkowo długich improwizacjach aktem kreacji. Aktem jednorazowym, który swój rytm zyskuje dzięki kolejnym odsłuchaniom i powrotom do muzyki zaklętej na kompaktowym krążku.

Santos Silva z Lotte Anker, Stenem Sandellem, Torbjornem Zetterbergiem i Jonem Fältem poszukuje tu szczerości wypowiedzi, wcale jednak nie bolesnej, muzyki oddającej w improwizacji "spokojny stan bycia, niespiesznego ale i niespokojnego, próbujący pilnie i z dużą intensywnością odtworzyć mapę współczesnego życia" (Susana Santos Silva). Brzmi intrygująco? Nie przegapcie tego świetnego nagrania!
autor: Marek Zając

Susana Santos Silva: trumpet, flugelhorn 
Lotte Anker: tenor saxophone, soprano saxophone
Sten Sandell: piano
Torbjörn Zetterberg: double bass 
Jon Fält: drums

1. Life
2. Other Transient Storms

płyta do nabycia na multikulti.com

piątek, 2 września 2016

Kazalpin "Sniezki / Schnee" Double Moon Records 2016, DMCHR71510.

Kazalpin "Sniezki / Schnee" Double Moon Records 2016, DMCHR71510
Chyba po raz pierwszy zetknąłem się z fuzją jazzu i muzyki białoruskiej. A określenie to nie jest dokładne i precyzyjne bowiem nie chodzi tu o płytę białoruskich muzyków jazzowych osadzoną / inspirowaną rodzimą tradycją. Ale o wspólne nagranie zachodnich instrumentalistów (saksofonista Albin Brun, grająca na akordeonie i flecie Patricia Draeger, kontrabasista Claudio Strebel i perkusista Marco Käppeli) i folkowego zespołu z Białorusi (wokalne trio Akana - Irena Kotvitskaja, Rusia, Nadzeya Tschuhunova). Tak właśnie zbudowany jest Kazalpin. Francusko-szwajcarska wersja jazzu spotyka się z białoruskimi melodiami ludowymi. Co z tego wynika?

To co na pierwszy rzut oka wydaje się nie mieć sensu, jednak znakomicie sprawdza się w życiu. Ciekawość świata i prawdziwą otwartość artystyczna napędza każdego z członków zespołu i pozwala mu sięgać daleko poza swoje horyzonty artystyczne. Na tym właśnie zasadza się sukces ich najnowszego albumu "Śniežki / Snow". Współpracują razem od ponad 5 lat i przez ten czas ich wzajemne porozumie pogłębiło się bardzo. Dość wspomnieć wcześniejsze nagrania, które jeszcze nie zwiastowały tej unikatowej muzycznej symbiozy jaka zaistniała na ich najnowszym albumie. Dawne białoruskie piosenki trwale stały się integralną częścią koncepcji zespołu.

Kazalpin prezentuje na albumie na dwanaście piosenek będących amalgamatem tych dwóch światów. Dziwnie znajome, przyjemne w brzmieniu, porywające w interpretacji, ale inaczej niż w przypadku porównywalnych produkcji podane w niezwykły, naturalny sposób. Dwujęzyczna piosenka "Śniežki - Snow" mogłaby być symbolem tej symbiozy i szczęśliwego zbiegu okoliczności losu. Piękne i niesamowite nagranie!
autor: Józef Paprocki

Albin Brun: saxophones, swiss diatonic accordion, waterphone, duduk
Irena Kotvitskaja: vocal
Rusia: vocals
Nadzeya Tschuhunova: vocal
Claudio Strebel: double bass
Marco Käppeli: drums, asa chan, waterphone

1. Svatki-Bratki
2. Jechau Ivanka
3. Magic Circle
4. Swiss Barocco
5. Ni Zhar Zagoriaje
6. Schnee
7. Zyto Plovieje
8. Iskarka-Pryhauka
9. Ararat
10. Sniezki
11. Ho-Ho Kaza
12. Kolado

płyta do nabycia na multikulti.com

czwartek, 1 września 2016

The Bach Players "Venice to Hamburg" Hyphen Press Music 2016, HPM009

The Bach Players "Venice to Hamburg" Hyphen Press Music 2016, HPM009
Założony w 1996 roku przez Nicolette Moonen zespół The Bach Players, od początku swojego istnienia poświęcił się wykonawstwu XVII i XVIII wiecznej muzyki klasycznej, ze szczególnym uwzględnieniem patrona zespołu - Jana Sebastiana Bacha. W zależności od wymogów repertuarowych, zespół liczy od trzech do dwudziestu pięciu członków. Początkowo zespół wykonywał sakralne kantaty J.S.Bacha w pojedynczej obsadzie, z czasem repertuar zespołu zaczął się rozrastać, by dzisiaj skupić się na powiązaniach pomiędzy kompozytorami, stylami oraz zmianami, jakie nastąpiły w muzyce - w celu zapewnienia szerszego kontekstu, który pozwala na dotarcie do nieodkrytych pokładów muzyki. Długoletnie doświadczenie pracy artystycznej członków zespołu pokazało, że muzyka barokowa ożywa, gdy umieścić ją w kontekście, gdy stawiane są frapujące pytania. Członkowie The Bach Players potrafią to robić, jak mało komu. Udaje im się sprawić, że słuchacze mają wyjątkową okazję do doświadczania muzyki, a nie tylko jej słuchania.

Śpiewacy i instrumentaliści tworzący The Bach Players to ekstraklasa wykonawców muzyki barokowej. Kierująca zespołem Nicolette Moonen to wykładowczyni Royal Academy of Music in London, studiowała z Jaapem Schröderem i Sigiswaldem Kuykenem, współpracowała z najważniejszymi europejskimi barokowymi orkiestrami jak Amsterdam Baroque Orchestra, English Baroque Soloists, Orchestre Révolutionnaire et Romantique, the Orchestra of the Age of Enlightenment. Szefowała Collegium Vocale Gent, La Chapelle Royale, Ex Cathedra, the European Union Baroque Orchestra, i English Touring Opera...

Wiolonczelistka Luise Buchberger występuje ze Scottish Chamber Orchestra, Deutsche Kammerphilharmonie Bremen, Camerata Salzburg, Academy of Ancient Music, Classical Opera Company, the Orchestra of the Age of Enlightenment. Skrzypaczka Anna Curzon to załozycielka Curzon Quartet w 2013. Występuje z Wallfisch Band, Orchestra of the Age of Enlightenment, Bournemouth Symphony Orchestra, the Royal Liverpool Philharmonic Orchestra. Sopranistka Rachel Elliott występuje z I Fagiolini, Concordia, the Orchestra of the Age of Enlightenment, the Academy of Ancient Music, New London Consort, Les Arts Florissants, Il Seminario Musicale, Hippocampus. Flecistka Marion Moonen występuje z Amsterdam Baroque Orchestra, the Kleine Konzert of the Rheinische Kantorei Hermanna Maxa, Van Swieten Society, Concerto d’Amsterdam, Attaignant Consort. Mezzo-sopranistka Renata Pokupić jest jedną z najbardzie rozchwytywanych obecnie śpiewaczek, zapraszana przez Sir Johna Eliota Gardinera, Fabio Biondiego, Emmanuelle Haim, Paula McCreesha, Yannicka Nézet-Séguina, Kazushi Ono. Z zespołem współpracuje dwóch polskich muzyków, klawesynista Pawel Siwczak i fagocista Krzysztof Lewandowski, który występuje na najnowszej płycie „Venice to Hamburg”.

Najnowsza płyta The Bach Players, tym razem w sześcioosobowym składzie, przynosi dziesięć kompozycji Schmelzera, Weckmanna, Frobergera, Böddeckera, Valentiniego i Mariniego. "Venice to Hamburg" to program, który niezwykłą kombinację instrumentów, czyli skrzypiec, kornetu, sackbut (puzonu), dulcian (fagotu) i basso continuo, ukazuje w trzech odsłonach. Mamy tu bowiem kompozytorów włoskich, a dokładniej weneckich, mamy austriackich (pracujących na dworze Habsburgów), mamy w końcu i niemieckich z dworu w Hamburgu. Niesamowite, że kompozytorzy, których śmiało można zaliczyć do głównego nurtu barokowych mistrzów, w rękach członków The Bach Players brzmią nadzwyczaj ożywczo, co za prostota wypowiedzi, jaka szlachetność brzmienia. W interpretacjach słychać delikatne tony historycznego instrumentarium, wzbogacone o jazzujące, kornetowe solówki Polaka, Krzysztofa Lewandowskiego. The Bach Players nasycają barokowe kompozycje emocjami i szczególną muzykalnością. Płyta jest pełna polotu, wyrafinowanych brzmień sąsiadujących z ekstatyczną żywiołowością, no i oczywiście fantazyjnej, acz kontrolowanej zabawy.

Nagrań dokonano w londyńskim kościele św. Michała w Highgate podczas trzech dni, 27, 28 i 29 sierpnia 2014 roku.
autor: Henryk Majda

The Bach Players
Nicolette Moonen: violin
Gawain Glenton: cornettino
Emily White: trombone
Krzysztof Lewandowski: dulcian
Lynda Sayce: theorbo
Silas Wollston: organ / harpsichord

1. Giovanni Valentini (1582–1649): Sonata a 4 in G minor
2. Giovanni Valentini: Canzon in D minor for cornetto, trombone, and basso continuo
3. Johann Jakob Froberger (1616–67): Toccata no. 2 in D minor for harpsichord
4. Johann Heinrich Schmelzer (c. 1620–80): ‘La Cariolatta’, sonata a 4 in G major
5. Johann Heinrich Schmelzer: Sonata no. 3 in G minor for violin and basso continuo
6. Matthias Weckmann (c. 1620–74): Sonata no. 3 a 4 in C major
7. Philipp Friedrich Böddecker (1607–83): Sonata sopra ‘La Monica’ in G minor for dulcian, violin and basso continuo
8. Biagio Marini (1594–1663): ‘La Rizza’, canzone a 4 in D minor
9. Matthias Weckmann: Toccata in E minor for harpsichord
10. Antonio Bertali (c. 1605–69): Chaconne in C major for violin and basso continuo
11. Matthias Weckmann: Sonata no. 9 a 4 in D minor


p[łyta do nabycia na multikulti.com